13 wyzwań dla branży i esportowej społeczności

13 wyzwań dla branży esportowej

Zanim esport na dobre zagości w mainstreamie całą branżę czeka ogrom pracy i wyzwań, z którymi musimy się zmierzyć. Jednak, czy jesteśmy gotowi podjąć rękawicę? Dziś na łamach Esport Makers przyglądam się trzynastu najważniejszym z nich.

Gwałtowny rozwój esportu to proces, który może cieszyć wszystkich uczestników branży. Rosnąca liczba widzów, zainteresowanie mediów, wydarzenia przyciągające dziesiątki tysięcy ludzi (IEM), czy też coraz większa liczba imprez organizowanych na czołowych arenach (np. Meetpoint na PGE Narodowy w Warszawie, Good Game League na INEA Stadionie w Poznaniu). Wszystko układa się tak, jak tylko można sobie wymarzyć.

Sukcesy mogą jednak przyćmić obraz rzeczywistości. Zjawisko, w którym my uczestniczymy na co dzień, dla ludzi spoza branży jest nadal niezrozumiałe. Esport to dla nich nadal “tylko” granie w gry, otyłość i ubogie życie towarzyskie.

Problemy istnieją i nie da się ich zamieść pod dywan. Walka ze stereotypami, wewnętrzne zgrzyty, status prawny – w każdym z tych obszarów istnieją tematy, z którymi branża musi sobie poradzić.

Panie Gaben, niech Pan coś zrobi!

Tematem, na który niekoniecznie zwraca się uwagę, jest stan prawny gier. Należy pamiętać, że ich producenci nastawieni są przede wszystkim na zysk. Gry mają się zwrócić, mają się sprzedawać i zarabiać na mikropłatnościach.

Esport to dla nich motor napędowy. To nowy ekosystem, w którym promocja gry przerzucona została na uczestników rozgrywek i organizatorów wydarzeń. I tak jak w każdym ekosystemie, tak i tutaj zachowana musi być równowaga. Tak długo, jak długo finanse się zgadzają, branża ma względną stabilność.

Zagrożeniem jest jednak to, że sytuacja w każdej chwili może się zmienić. Wiem, że może być ciężko, ale spróbujmy wyobrazić sobie dzień, w którym Valve ogłasza zamknięcie projektu CS:GO. Gra nie będzie dalej wspierana, a serwery powoli wygaszane. Co więcej – studio informuje również o tym, że zabrania organizacji turniejów, streamowania, dalszego posługiwania się nazwą, logotypami, itp.

Tak. Brzmi to niewyobrażalnie, ale wszystko może się zdarzyć. I jest to problem, z którym prędzej czy później będziemy musieli się zmierzyć. Czarny scenariusz powinny zakładać przede wszystkim organizacje esportowe i organizatorzy wydarzeń, bo to oni ponoszą – często niemałe – koszty związane z działalnością. “Pstryk”… i biznes leży.

Dura lex, sed lex? Not yet! Prawo, a esport

Choć do tej pory brak ujęcia esportu w polskim prawie nie przeszkadzał w jego rozwoju, w końcu będzie trzeba poradzić sobie z tym problemem. Działania w kierunku unormowania esportu są już prowadzone, jednak opinia publiczna, a także większość rządzących na razie nie widzi problemu. A te mogą rodzić m.in. stosunki pracownicze na linii zawodnik – organizacja, czy też rozliczenia z fiskusem z tytułu przychodów uzyskiwanych poprzez esportową aktywność.

Jak Cię widzą, tak Cię piszą – gamingowe stereotypy

Stereotypy o esportowcach

Jedną z barier, którą musi pokonać esport są budowane od wielu lat stereotypy. Z czym bowiem kojarzą się gry komputerowe?

Pierwsze skojarzenie, które przychodzi na myśl to otyłość, problemy z kręgosłupem i wzrokiem. W końcu granie to mające destrukcyjny wpływ na zdrowie długie przesiadywanie przed komputerem.

Kolejny to wizerunek gracza-dziwaka. Alienacja, brak przyjaciół, brak partnera, dziwne poczucie humoru, ubiór. Słowem – nic, co mogłoby zachęcić do utożsamiania się z daną grupą.

To, jak gaming i esport postrzegany jest przez masowych odbiorców, media i osoby niezwiązane z branżą ma ogromny wpływ na wszystko, co dzieje się wokół niego. Na zainteresowanie sponsorów, na zainteresowanie mediów, na zainteresowanie… Click To Tweet

To, z czym trzeba się zmierzyć to również stereotyp dotyczący wpływu gier na agresję i przestępczość. Medialne nagłówki zestawiające gry z przejawami agresji klikają się świetnie – zwłaszcza wśród osób, które już wcześniej miały negatywny stosunek do gier i graczy.

Szkodliwych stereotypów jest więcej, jednak nie to jest ważne. Ważne jest to, że esportowa społeczność powinna skupić się na tym co może zrobić, żeby je zmienić.

To, jak gaming i esport postrzegany jest przez masowych odbiorców, media i osoby niezwiązane z branżą ma ogromny wpływ na wszystko, co dzieje się wokół niego. Na zainteresowanie sponsorów, na zainteresowanie mediów, na zainteresowanie postronnych obserwatorów.

“#%!^!$@ twojom matke!”, czyli społeczność

Poradzenie sobie ze społecznością skupioną wokół esportu to zdecydowanie jedno z najtrudniejszych wyzwań stojących przed nami. I mimo, że obok tego problemu nie można przejść obojętnie, na razie w branży głośno się o nim nie mówi.

Każdy, kto choć raz oglądał streamy i przyglądał się czatowi wie o czym mowa. Agresja, wulgarność, rasizm, seksizm, nietolerancja i wiele innych negatywnych cech, które ujawniają się pod osłoną internetu, w esporcie są wszechobecne. I tyczy się to nie tylko widzów, ale i aktywnych uczestników rozwijającej się branży – zawodników, czy też managerów.

Esportowa społeczność jest problemem, o którym rozmawia się tylko w kuluarach. Z pewnością dlatego, że tym, na co obecnie zwraca się uwagę jest zasięg. Liczby prezentują się świetnie, zwracają uwagę marek, przyciągają kapitał sponsorów i reklamodawców. Do czasu…

Liczby prezentują się świetnie, zwracają uwagę marek, przyciągają kapitał sponsorów i reklamodawców. Do czasu... Click To Tweet

Musimy mieć świadomość, że w końcu ktoś powie “sprawdzam”. Że społeczność zacznie być postrzegana nie tylko przez pryzmat zasięgów, które można wycisnąć z kampanii reklamowych, ale też pod kątem jakości tego zasięgu. Żadna marka dbająca o swój wizerunek nie będzie chciała lokować budżetów w takiej społeczności. Żadna marka dbająca o swój wizerunek nie będzie chciała być z nią utożsamiana.

Hater w esporcie

Cieszy fakt, że branża – choć to na razie pojedyncze przypadki – powoli zaczyna dostrzegać ten problem. Działania ograniczają się najczęściej do własnego podwórka, jednak nie to jest ważne. Ważne jest to, że niestosowne zachowania zawodników i pracowników organizacji zaczynają być karane (np. rozwiązanie kontraktu z 7iemowitem przez Izako Boars, o którym pisałem tutaj). Zmiany muszą być jednak bardziej stanowcze i obejmować nie tylko same organizacje, ale zgromadzone wokół nich społeczności.

Kuuuurła, kiedyś to było! – bariera wiekowa

Jeżeli esport ma wejść do mainstreamu musi poradzić sobie z barierą wiekową. I nie, nie chodzi o to, żeby przed komputery zaciągać nasze babcie.

Esport – jako rozrywka musi nie tylko trafiać do mas, ale być przez nie rozumiany. Wyzwaniem jest więc znalezienie odpowiedniej formy przekazu, która im to ułatwi.

Wyzwaniem nie jest wciągnięcie do esportu osób spoza zainteresowanej grupy wiekowej. Wyzwaniem jest sprawienie, że będą one rozumiały o co w tym wszystkim chodzi. Click To Tweet

Problemem nie jest sam język, ale często skomplikowana forma rozgrywki. Komunikacja na linii esport-odbiorca masowy powinna więc skupiać się na tym, żeby w jak najprostszy sposób tłumaczyć przede wszystkim sens rozgrywki, a nie tylko to, co się w niej dzieje.

Bariera wiekowa powinna zostać zatarta tam, gdzie dochodzi do zetknięcia dwóch światów. Wyzwaniem nie jest wciągnięcie do esportu osób spoza zainteresowanej grupy wiekowej. Wyzwaniem jest sprawienie, że będą one rozumiały o co w tym wszystkim chodzi.

The future is now – rozwój technologii

Rozwój technologii, a branża esportowa

Esport jest silnie związany z technologią i musi się do niej ciągle dopasowywać. Jedno, to podążanie istniejących już tytułów za jej rozwojem. Drugie – nowe esportowe tytuły dostosowane do powstających platform.

To, na co powinni zwracać twórcy, to nie tylko esportowy potencjał. Ważne jest również to, jak rozgrywki będą odbierane przez widzów. Problem ten będzie szczególnie ważny przy stopniowym przenoszeniu się sceny do tytułów VR. Kluczem do komercyjnego sukcesu będzie łatwość oglądania esportu w tym wydaniu.

“Do garów!”, czyli rola kobiet w esporcie

Jednym z ważniejszych wyzwań, z którymi musi zmierzyć się branża jest rola kobiet. Do tej pory była ona marginalizowana, a esport kojarzony jest przede wszystkim z męską sceną. Jednak rozwiązaniem nie jest – tak jak to się wszystkim wydaje – utworzenie kobiecych lig. Faktycznym problemem jest dyskryminacja, seksizm i marginalizacja kobiet przez esportową społeczność i to jest rzecz, od której powinniśmy zacząć.

Rola kobiet w esporcie

Rozwiązaniem nie jest - tak jak to się wszystkim wydaje - utworzenie kobiecych lig. Faktycznym problemem jest dyskryminacja, seksizm i marginalizacja kobiet przez esportową społeczność i to jest rzecz, od której powinniśmy zacząć. Click To Tweet

Karygodne zachowania można zaobserwować nie tylko wśród anonimowej społeczności. Pojawiają się one również na turniejach, wśród komentatorów i organizatorów wydarzeń (o tym będzie w kolejnym wpisie).

Aimbot.exe – doping w esporcie

Doping i cheaty w esporcie

Tam, gdzie toczy się walka o tytuły i wartościowe nagrody, tam pojawiają się również oszuści. Niestety, zasada nie omija esportu. Cheaty, czyli komputerowy doping to problem, który – bez odpowiedniej reakcji – może uśmiercić każdy tytuł. I o ile w przypadku amatorskich rozgrywek skutecznie uprzykrza grę, tak w przypadku profesjonalnych zmagań jest jednym z czynników obniżających zaufanie do branży.

Jednak nie tylko wspomaganie techniczne jest tym, z czym będzie musiała sobie ona poradzić. Na horyzoncie rysuje się inne zagrożenie – doping farmakologiczny. Esport to przede wszystkim zmagania, w których liczy się refleks, koncentracja, automatyczne reakcje. Wielogodzinne rozgrywki mają na nie destrukcyjny wpływ, więc ryzyko, że zawodnicy będą szukali wsparcia w środkach wspomagających jest bardzo duże.

Branża musi znaleźć odpowiednie rozwiązania na oba zjawiska. Wyeliminowanie oszustw na gruncie technologicznym jest tylko jednym z priorytetów. Wsparcie producentów gier, zaangażowanie sztucznej inteligencji oraz procedury ograniczające możliwość oszukiwania już są wdrażane. Stanowcze kroki – wzorem sportu tradycyjnego – powinny zostać podjęte również w kwestii dopingu graczy.

I want it all, i want it all – koncentracja kapitału

Zjawiskiem, które może wpływać na popularność esportu jest koncentracja kapitału. Już teraz turnieje ze światowej czołówki organizowane są tylko przez kilka czołowych marek ze świata esportu.

Z jednej strony, to nic złego. Idzie za tym doświadczenie, duże pule turniejowe, organizacja na światowym poziomie i szerokie zainteresowanie widzów. Z drugiej strony jest to jednak zagrożenie dla małych, lokalnych rynków. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, w której żaden krajowy podmiot nie jest w stanie wykupić praw do organizacji turnieju lub do transmisji rozgrywek… Traci na tym cała branża – organizacje, sponsorzy i widzowie, którzy zostaną odcięci od rozgrywek.

Czy problem nie jest realny? Wystarczy spojrzeć na sytuację Piotra “Izaka” Skowyrskiego – znanego komentatora rozgrywek, który przyczynił się do popularyzacji esportu w Polsce. W pewnym momencie Piotr właściwie został odcięty od tego zajęcia. Zakup praw do transmisji był po prostu poza jego zasięgiem, a widzom pozostały tylko zagraniczne streamy.

Waluta przyszłości – zaufanie

Branża musi uświadomić sobie, że jednym z jej aktywów jest zaufanie. Jego brak równa się mniejszemu zainteresowaniu sponsorów. Jego brak, to mniejsza oglądalność. Jego brak, to brak uwagi ze strony społeczności.

Problemy z zaufaniem rodzą się z kilku powodów. Po pierwsze młody wiek branży i osób, które ją tworzą budzi nieufność. Czy to nie jest chwilowa zajawka? Czy wytrzyma próbę czasu? Czy nie jest tylko “skokiem na kasę”?

Branża esportowa musi uświadomić sobie, że jednym z jej aktywów jest zaufanie. Click To Tweet

Kolejnym powodem, który wpływa na niskie zaufanie jest duża zmienność i wiążące się z nią ryzyko. Marki chcące zaangażować się w działania w branży nie mają pewności, czy organizacja, w której widzą potencjał i chcą zainwestować środki przetrwa w niezmienionej formie do następnego dnia.

Na koniec pozostaje sprawa przejrzystości. Branża esportowa, przez osoby ją reprezentujące prezentowana jest jako Eldorado. Ogromny potencjał wzrostu, ogromne przychody, pełne areny i multum możliwości do monetyzacji. Brakuje jednak przykładów, gdzie poniesione nakłady się zwracają. Dla osób, które z biznesem mają do czynienia na co dzień jest to sygnał, że coś jest nie tak. Źródeł na zmienienie tej opinii nie ma zbyt wiele.

Where’s my money?! – monetyzacja

Pieniądze z esportu

Kolejną barierą do pokonania jest finansowanie branży. Masa projektów, które każdego dnia rodzą się w głowach osób zaangażowanych w esport wymaga kapitału, który umożliwi ich realizację.

Niestety, tak jak w przypadku inwestycji w każdy inny biznes, tak i w przypadku esportu inwestorzy oczekują zwrotu za poniesione ryzyko. Większość inicjatyw nie jest w stanie go zapewnić. Tak długo, jak ta sytuacja się nie zmieni, tak długo problem będzie istniał.

Branża musi znaleźć sposób na monetyzację swoich działań oraz wypracowanie zysków dla inwestorów. Organizacje muszą odnaleźć model finansowania, który nie będzie opierał się na sponsorach, a na własnej działalności.

Organizacje muszą odnaleźć model finansowania, który nie będzie opierał się na sponsorach, a na własnej działalności. Click To Tweet

Czy leci z nami pilot? – braki kadrowe

Wyzwaniem, z którym musi zmierzyć się branża jest także brak wykwalifikowanej kadry. Młodzi, niedoświadczeni ludzie pełni zapału to zdecydowanie grupa z potencjałem, jednak potrzebują oni doświadczonych mentorów, którzy wskażą im drogę.

Niestety, zainteresowaniu ekspertów nie sprzyja wspomniany wcześniej brak stabilności oraz inne problemy, z którymi boryka się młoda branża. Wyzwaniem jest więc stworzenie takiego środowiska pracy, które nie tylko przyciągnie wykwalifikowaną kadrę, ale też utrzyma ją w esporcie na dłużej.

“Ni mom pojęcia co robię” – brak wiedzy biznesowej w branży

Ostatnie wyzwanie, z którym musi zmierzyć się esportowa społeczność to wiedza biznesowa, a właściwie jej brak. Edukacja na tym gruncie powinna być priorytetem każdego z uczestników branży.

Doskonała znajomość gier, zasad rozgrywek, sprzętu komputerowego i innych gamingowych zagadnień póki co nie przekłada się jednak na umiejętności z dziedzin, bez których esport nie wskoczy na wyższy poziom.

Podstawy zarządzania, marketingu, ekonomii, czy też rachunkowości to minimum, które powinno być znajome osobom rozpoczynającym lub prowadzącym esportowe projekty. Im bardziej zaawansowany poziom, tym lepiej dla całej branży. Im więcej wiedzy, tym większy jej profesjonalizm – czyli to, o co wszyscy zgodnie walczymy.

Iskierka nadziei

Choć wyzwań jest wiele, jestem optymistą. Widząc determinację ludzi działających w esporcie wiem, że prędzej, czy później z nimi sobie poradzimy. Ważna jest jednak świadomość braków, a tego do tej pory trochę brakowało. Mam nadzieję, że tym tekstem uda mi się zwrócić uwagę na obszary, które wymagają działań.

Cieszy mnie również to, że esport dostrzegany jest przez coraz większą liczbę ekspertów. Nie tylko zwiększają tempo zmian, ale też wnoszą ogromny know how, który tak bardzo potrzebny jest tej społeczności.

Cieszy także fakt, że wśród uczestników branży zaczynają się działania oddolne grup, które wiedzą, że zmiany są potrzebne. Wysiłek włożony w pracę organiczną już teraz zaczyna owocować, a głos takich grup, jak np. Projekt Esport (założonej przez Maćka “Sawika” Sawickiego) jest coraz bardziej słyszalny w branży.

Wiem, że problemów jest znacznie więcej niż wymieniona przeze mnie trzynastka. Chętnie poznam Twoje zdanie na ten temat. Jeżeli pominąłem jakiś ważny temat, daj znać w komentarzu lub na fanpageu:

www.facebook.com/EsportMakersCom

 

Buduj esport razem z nami! Kliknij i udostępnij:
Share on facebook
Facebook
Share on google
Google
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
Linkedin

Dodaj komentarz