Meet Point – esport na Stadionie Narodowym

Meet Point - pierwszy turniej CS:GO na Stadionie Narodowym w Warszawie

Warszawski Meet Point to wydarzenie, które zapisało się na karcie polskiego esportu. Po raz pierwszy turniej CS:GO odbył się bowiem na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Choć wydarzenie, które odbyło się w zeszłym tygodniu w stolicy nie jest pierwszym, które zagościło na piłkarskiej arenie, to było ono symboliczne. Po pierwsze Stadion Narodowy w Warszawie to najważniejszy obiekt sportowy w Polsce, na którym na co dzień gości Sport przez duże S. To tutaj swoje mecze rozgrywa reprezentacja. To tutaj toczą się boje o największe tytuły. Po drugie, w środowisku krąży opinia, że esport nigdy nie zagości i nie zapełni stadionów. Meet Point jest więc wydarzeniem, które – w przypadku dopracowania szczegółów – ma największe szanse na jej zmienienie. Pierwszy krok został już wykonany.

Warszawskie Targi Książki

To, na co należy zwrócić uwagę to fakt, że Meet Point był wydarzeniem towarzyszącym Warszawskim Targom Książki. Miłośnicy książek mieli okazję zapoznać się z ofertami wielu wydawnictw, spotkać ulubionych twórców, a także nabyć upatrzone pozycje w atrakcyjnych cenach. Za WTK stoi spółka stworzona przez Murator EXPO oraz kilka polskich wydawnictw. Tak doświadczeni organizatorzy dają nadzieję na to, że każdy kolejny Meet Point będzie stał na jeszcze wyższym poziomie. Czy to oznacza, że impreza nie była udana? Nie, ale są aspekty, które z pewnością można i należy poprawić.

Meet Point – plusy i minusy

Jak każda impreza, tak i warszawski Meet Point miał swoje plusy i minusy. Nim przejdę do ich omówienia muszę zaznaczyć jedno. Meet Point nie było imprezą stricte esportową. Poza możliwością śledzenia charytatywnego turnieju CS:GO Meet Point był okazją do spotkania ulubionych youtuberów i streamerów. Ta część była zupełnie poza moim obszarem zainteresowania i nie podlega analizie.

Zacznijmy od plusów…

Plus: PGE Narodowy – miejsce

Miejsce wydarzenia to chyba jeden z największych plusów. Stadion po prostu robi wrażenie, a wizja tego, że w przyszłości esportowe rozgrywki być może zapełnią go po brzegi napawa optymizmem. W stadionie jest potencjał, który można wykorzystać i stworzyć wydarzenie unikalne na skalę światową.

Plus: Organizacja

To, za co należą się brawa organizatorom i ekipie prowadzącej wydarzenie to perfekcyjna organizacja. Właściwie wszystko odbywało się zgodnie z planem, dzięki czemu na spokojnie można było opuścić płytę, gdy zaczynała się część poświęcona youtuberom i wrócić na oczekiwany mecz. To rzadko spotykane, zwłaszcza w przypadku rozgrywek CS:GO. Jasne – bardzo duży wpływ miał na to fakt, że spotkania trwały tylko jedną mapę, ale nawet w takim trybie rozgrywki znane są przypadki problemów technicznych, które powodują ogromne opóźnienia i zmiany harmonogramu.

Plus: Esport dla mamy i taty

Kolejna rzecz, która zasługuje na oklaski to takie prowadzenie wydarzenia, które umożliwiło jego odbiór osobom, które na co dzień nie obcują z esportem. Zarówno komentarz spotkań, jak i prowadzący dawali z siebie wszystko, żeby przekazywać informacje prostym językiem.

Szczególną uwagę należy zwrócić zwłaszcza na 3-minutowy film, który wyświetlany był przed każdym spotkaniem. W ciągu 180 sekund przedstawiono w przystępny sposób wszystkie informacje, dzięki którym łatwiej konsumować rozgrywki w CS:GO.

Ważny był także język. Tutaj duże brawa dla ekipy komentatorskiej, która udźwignęła styl filmu. Komentarz pozbawiony był technicznych kwestii, słówek zapożyczonych z j. angielskiego, cs’owego żargonu i to co ważne – brutalności. Odpowiednia gra słów, zastąpienie “terrorystów” “stroną atakującą”, “śmierci” “eliminacją z rozgrywki” sprawiła, że brutalność CS:GO się rozmyła.

Plus: Komentarz

Autor: Wiki Wójcik

Komentarz towarzyszący turniejowi zasługuje na oddzielny paragraf. Duet w postaci Andrzeja Śledzia i Olka Kłosa uciągnął zadanie, które przed nim postawiono. Komentarz był ciekawy, wciągający i przyjemny w odbiorze. To co ważne – podobał się on nie tylko osobom, które z CS:GO są zaznajomione, ale przede wszystkim osobom spoza tego środowiska. To istotne, zwłaszcza w momencie, gdy Meet Point jest tylko wydarzeniem towarzyszącym Warszawskich Targów Książki, a na widowni pojawia się dużo przypadkowych widzów.

Jednak, jak na każdą esportową imprezę przystało, tak i w przypadku Meet Point’u nie obyło się bez potknięć.

Minus: Akustyka

To, z czego znany jest PGE Narodowy, to fakt, że z akustyką nie zawsze jest dobrze. Trzeba naprawdę dobrej ekipy dźwiękowców, żeby wszystko było słyszalne. Nie inaczej było w przypadku Meet Pointu.

Po pierwsze – odgłosy gry. Domyślam się, że ograniczenie poziomu dźwięku było spowodowane grupą odbiorców, ale zbyt ciche odgłosy gry zaburzyły jej odbiór.

Po drugie – odgłosy ze stoisk. Zbyt cicha scena główna powodowała, że do uszu docierały odgłosy ze stoisk, które rozlokowane były w innych miejscach płyty stadionu. Krzyczący konferensjerzy, komentarz do gry FIFA ze stoiska jednego z bukmacherów, krzyk tłumu biorącego udział w konkursach.

Po trzecie – nierówne nagłośnienie. Tym, co rzucało się w uszy było też nierówne nagłośnienie. Lewa strony była zdecydowanie lepiej nagłośniona niż strona prawa. Siedząc po prawej stronie sceny właściwie nie słychać było odgłosów gry, a i z komentarzem było ciężko. Dudniące echo innych stoisk mieszało się z odgłosami sceny CS:GO tworząc nieciekawą kakofonię dźwięków. Lewa strona wypadała pod tym względem zdecydowanie lepiej, dźwięki gry były słyszalne, a komentarz wyraźny. Od czasu do czasu do uszu docierały krzyki komentatora FIFY, jednak nie zabudzało to ogólnego odbioru.

W warstwie dźwiękowej Meet Point ma do poprawy jeszcze dużo. Niedociągnięcia zrzucam na barki doświadczenia, a właściwie jego braku. Mam nadzieję, że przy kolejnej edycji organizatorzy przetestują inne warianty ułożenia głównej sceny oraz stoisk.

Minus: Jasie Wędrowniczki

Jedną z rzeczy, na którą zwróciłem szczególną uwagę była rzesza Jasiów Wędrowniczków, którzy kręcili się wokół sceny, jak i na niej. O ile w przypadku fotoreporterów, ekipy technicznej pomagającej graczom, czy też prowadzącym było to uzasadnione, tak zarówno na scenie, jak i przed nią, wokół niej oraz na obszarze do niej prowadzącym pojawiało się dużo osób, których w momencie rozgrywania meczu po prostu nie powinno tam być.

Szczytem wszystkiego była ekipa video, która pod sceną pojawiła się podczas finału. Trzech, a w porywach czterech gości kręciło się w drugim najważniejszym punkcie sceny – wokół pucharu. Rozumiem to, że materiał trzeba nagrać, ale na tego typu rzeczy jest czas w trakcie przygotowań, a nie w momencie, w którym toczy się najważniejsza rozgrywka turnieju. O akcji z przesuwaniem całego podestu z chyboczącym się na nim pucharem, którą w pewnym momencie przeprowadzili w celu złapania tego “idealnego” ujęcia nie chciałem wspominać, ale obraz ten zbyt mocno utkwił w mojej pamięci.

Dlaczego piszę o tak z pozoru błahej kwestii? Trzeba pamiętać o tym, że turniej był skierowany również do osób, które nie są związane z esportem. To właśnie one powinny zwrócić uwagę na to, że na scenie dzieje się coś ważnego. Całe zamieszanie, które odbywało się wokół niej tego nie ułatwiało.

Minus: Przestrzeń

Lokalizacja Meet Point’u na Stadionie Narodowym, którą wymieniłem jako atut była również minusem. Ogrom dostępnej przestrzeni przerósł organizatorów. Najprawdopodobniej z uwagi na fakt, że była to dopiero pierwsza edycja wydarzenia liczba wystawców nie była imponująca. Przez to w momencie, w którym na głównej scenie nie działo się nic ciekawego uczestnik wydarzenia nie miał zbyt wielu alternatyw.

Trzymam kciuki za to, żeby każda kolejna edycja wydarzenia przynosiła jeszcze więcej atrakcji. Wpłynie to nie tylko na wizerunek Meet Point’u, ale też na to jak dużo czasu na wydarzeniu spędzą ludzie, którzy pojawią się tam z przypadku. Im więcej punktów, które mogą ich zaciekawić, tym większa promocja gamingu oraz esportu. Zagęszczenie może mieć też pozytywny wpływ na akustykę obiektu.

Minus: Chaotyczna transmisja

Chaos dało się odczuć również w pracy operatorów kamery. Nie wiem, jak sytuacja wyglądała na streamie, ale to co działo się na ekranach zamontowanych nad sceną czasami było niezrozumiałe. Przeskoki ujęć w najmniej oczekiwanym momencie lub zastępowanie obrazu live białą planszą z logo Meet Point, to tylko jedne z niedociągnięć. Nie była to kluczowa wada, ale za jej sprawą dało się odczuć, że operatorzy / realizatorzy trochę się gubią lub nie do końca czują dynamikę esportowych wydarzeń.

Minus: Przerwy pomiędzy meczami

Tak, wiem, że turniej CS:GO był tylko jednym z elementów Meet Point’u. Mimo wszystko patrzę na to wydarzenie właśnie przez pryzmat esportu. Podzielenie tego co działo się na scenie na czas poświęcony CS:GO i na czas dla youtuberów dawało poczucie nijakości. Osoby, które zasiadły na widowni w związku z rozgrywkami odchodziły w przerwach. Być może, wyglądałoby to inaczej, gdyby organizatorzy wykorzystali dostępną przestrzeń i stworzyli dwie oddzielne sceny. Fani Counter Strike na pewno nie byliby rozczarowani.

Poza klasyfikacją

Podsumowując Meet Point uświadomiłem sobie, że pewne elementy wydarzenia ciężko sklasyfikować. Nie są to ani oczywiste wady, anie znaczące zalety. To takie elementy, których brak znacząco nie przeszkadzał, ale gdyby były, to wydarzenie tylko by zyskało.

Pierwszym z nich jest to, co działo się z zespołami, które zakończyły rozgrywki. O ile luźna atmosfera wydarzenia jest na plus, a całe teamy mieszające się z widownią w niczym nie przeszkadzają, to z organizacyjnego punktu widzenia brakowało mi miejsca, w którym gracze pojawialiby się po skończonych meczach. Wystarczyłby stolik i pięć krzeseł lub inne, wyznaczone w jakiś sposób miejsce, w którym mogliby się spotkać z fanami, rozdać autografy, zrobić zdjęcie i zamienić kilka słów.

Po drugie – pora. To jest chyba nie do przeskoczenia, bo Meet Point to wydarzenie towarzyszące Warszawskim Targom Książki. Odbiór całej imprezy byłby zupełnie inny, gdyby rozgrywało się w godzinach popołudniowych/wieczornych.

Po trzecie… brak wglądu na to co dzieje się z graczami.

Meet Point

To chyba rzecz, na którą mało zwraca się uwagę, a moim zdaniem jest niesamowicie istotna. Zwłaszcza w momencie, w którym na widowni pojawiają się osoby, dla których CS:GO jest wielką niewiadomą. Osoby niezorientowane w temacie w pierwszym kontakcie ze sceną mogły wcale nie zauważyć tego, że znajdują się na niej ludzie. Wysokość sceny oraz ulokowanie krzeseł na płycie sprawiły, że gracze właściwie nie byli widocznie. Ściana komputerów i monitorów dobrze ich zasłaniała i gdyby nie rzuty kamerą w przerwach rozgrywki można by pomyśleć, że całą atrakcją jest siedzenie i oglądanie gry komputerowej na dużym ekranie. Dziwne, prawda? I tak z pewnością myśleli postronni obserwatorzy. Myślę, że przy kolejnej okazji organizatorzy Meet Point powinni zwrócić na to większą uwagę i zadbać o to, żeby reakcje graczy, ich zachowanie za komputerem było zauważalne. To w końcu dodatkowa dawka emocji, które mogą udzielić się widzom.

Podsumowując

Mimo niedociągnięć trzymam kciuki za kolejne edycje Meet Point. Jeszcze raz powtórzę – esport na Stadionie Narodowym w Warszawie to coś, o czym jeszcze kilka lat temu esportowa społeczność mogła tylko pomarzyć. Mam nadzieję, że organizatorzy wydarzenia sami zauważyli swoje niedociągnięcia i już teraz wiedzą, co powinni poprawić przy kolejnej edycji. Z niecierpliwością na nią czekam.

Buduj esport razem z nami! Kliknij i udostępnij:
Share on facebook
Facebook
Share on google
Google
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
Linkedin

Dodaj komentarz